piątek, 2 września 2016

Turysta mądry po szkodzie


Budapeszt - piękne miasto, jednak to co tam się wydarzyło już na zawsze sprawi, że będę nieufna wobec hoteli w obcych krajach. Co takiego się stało, że jestem tak sceptycznie nastawiona?
Godzina 15 czasu lokalnego, grupa 16 podróżnych zmęczona podróżą dotarła do celu mieszczącego się w jednej z dzielnic w centrum Budapesztu (póki co danych hotelu wolę nie ujawniać). Spragnieni kąpieli i ciepłego posiłku udaliśmy się apartamentów, by po około 2 godzinach wyjść z obiektu i wyruszyć w kierunku ulicy Vaci w ścisłym centrum.
Tam zjedliśmy dosyć drogi, ale mimo wszystko bardzo dobry posiłek. Następnie spacer wzdłuż Dunaju, chwila na zdjęcia, by na koniec zasiąść na schodkach nad Dunajem i cieszyć się naszym ostatnim dniem wyjazdu. Około północy dostaliśmy telefon od  znajomych, którzy mieszkali w pokoju obok i postanowili wcześniej wrócić do naszego miejsca zakwaterowania. Przekazali nam zaskakującą wiadomość: "okradli nas!". Zszokowani szybko się zebraliśmy i popędziliśmy zobaczyć, co tak naprawdę się stało. Niestety nasze złe przeczucia się sprawdziły - włamywacz lub włamywacze dostali się także do naszego pokoju. Jak to się stało, skoro drzwi można było otworzyć tylko mając klucz? Tego nie jesteśmy w stanie zrozumieć.. Zaskakujący jest także fakt, iż tylko nasze osobiste rzeczy zostały skradzione, a sprzęt hotelowy został nietknięty! Wśród obrabowanych rzeczy z dwóch pokoi znalazły się między innymi: 3 portfele Miachel'a Korsa, 1 torebka Michael'a Korsa, perfumy Dolce&Gabbana, mój sprzęt fotograficzny (body + 2 obiektywy) oraz tablet.  W hotelu, który posiada trzy gwiazdki nie było ANI JEDNEJ KAMERY.Tamtejsza policja to również jakiś żart - jak to możliwe, że w jednej ze stolic Europy na komisariacie nie było ani jednej osoby mówiącej po angielsku?! Na zgłoszenie przestępstwa i spisanie zeznań musieliśmy czekać do popołudnia następnego dnia, gdyż dopiero wtedy na służbie była osoba, z którą byliśmy w stanie się porozumieć. Suma summarum policja nie zrobiła w tej sprawie  nic poza przybiciem pieczęci na własnoręcznie wypełnionych przez nas arkuszach.
To już raczej pewne, że skradzionych rzeczy nie uda nam się odzyskać, pozostaje jednie roszczenie odszkodowania. I tutaj rada dla wszystkich podróżnych - ubezpieczajcie się!  Jeśli macie sprzęt za kilka tysięcy złotych lepiej zapłacić jednorazowo nawet kilkaset złotych na wypadek kradzieży, niż potem nie mieć sprzętu i jeszcze musieć kupić nowy, co generuje kolejne koszty.
Kolejna sprawa to drogie torebki i portfele. Sytuacja nauczyła mnie, że lepiej nie zabierać tak drogich rzeczy do obcego kraju. Lepiej będzie zostawić w domu także wartościową biżuterię.

Polak mądry po szkodzie -  to stwierdzenie na prawdę ma sens.  Dla wszystkich, którzy mają przed sobą wakacyjny wyjazd - uważajcie na siebie i wasze bagaże! ;)


Brak komentarzy

Prześlij komentarz

TOP